Stało się ! Wracam zjebany po pracy jak koń po rodeo i mam smaka na kaczkę. Jakąkolwiek : z odry, stawu, jeziora... od Chińczyka, czy też Wietnamczyka. Jeden pies (no, może tam na wschodzie). Dzwonię do regionalnego Kim-Liena i.... jasna kurwa, kaczki nie mają ! No omal nie wyszedłe z siebie i nie stanąłem obok! Jak ja dzwonię, to kaczka powinna już pływać w gorącym oleju i sos słodko-kwaśny powinien również już oczekiwać. No cholera, ale nie mieli. Kontrolny telefon do Fu-Kuoca : mają zwierzaka, wyjazd natychmiastowy. Spotkanie z Heńkiem i... nagle dowiaduję się, że on znalazł MOJEGO bloga. Jak to możliwe ? Przecież mu nie dawałem adresu, nie podpisuję się tu imieniem ani nazwiskiem. Skąd wiedział, kto doniósł ? Węszyłem podpis jego wspólniczki - Anki. Nie przyznał się, po prostu miał farta, albo agent CIA.
Wracając do potraw, to podczas ostatniej inwazji jednoosobowej na jego bar uzyskałem menu z potrawami! Tak,to cud, bo parę pamiętałem i tylko je zamawiałem, a jak chciałem, aby było coś innego, to i tak Heniek się sprawiał i coś tam generował po swojemu. Nie mniej jedząc u niego od, nie wiem, ale może z 5 lat , oczywiście niecodziennie, znudziło mi się to jedzenie. Pora na coś nowego.
Heniek : sos słodko-kwaśny z lekkim smaczkiem dymu wędzarniczego z Kim-Liena jest doskonały! Zagrab im przepis !
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
wrrr... grr...
i to sie nazywa zero poszanowania dla najlepszej kuchni orientalnej w tym miescie.
zdrajca i tyle.
witaj gość ja korzystałem z tego baru dopiero 3 lata, dalej tam chodzę. dam ci radę masz ochotę na coś innego niż z jadłospisu poproś pan henio ci zrobi ,ja kiedyś też chciałem kaczkę w sosie słodko-kwaśnym i dostałem. pan Henio trochę spali sos bedzie dymny smak.
Prześlij komentarz