Idąc chodnikiem, teraz już betonowym, zupełnie niepodobnym do mojego w moim pokoju, ujrzałem samochód. No ładny, nowy, z 7-letnią gwarancją, trzyliterowa marka, od wiecznych pracoholików, gdzie najważniejsza jest praca i tylko praca. Dobrze, coś tam pierdolę za uszami, co było w samochodzie, a były to dwa jakieś pieski, rasa "noszona na rękach". Pieski jak pieski, małe, miłe, drące od czasu do czasu mordę... Ale najbardziej zaciekawiło mnie to, gdzie te potwory siedziały : otóż jeden szalał po przednim siedzeniu pasażera, a drugi... na podszybiu! No szkoda, że nie uwalił się radośnie na lusterku, albo na zagłówku, to też idealne miejsca dla tych demonów.
Zagrabiłem żarcie z kim-liena, obkupiłem się w ciecze do zalewania samochodu i powracam z moim pupilkiem, a tam... dalej stoi ów bolid z demonami w środku. Trzasnąłem fotkę. Demona na podszybiu nie widać za bardzo, ale ten drugi chciał pożreć mojego psa ! Albo moją kaczuszkę, pyszną chrupiącą!
Podsumowując żarcie:
PLUSY:
- mięso z kaczki dobre, chrupka panierka
- sałatka z kapusty ostra, kapusta chrupka
- dużo mało sklejonego ryżu
- doskonały sos słodko-kwaśny
MINUSY:
- warzywa w każdej z potraw praktycznie nie mają smaku jak w przypadku Heńkowego Fu-Kuoca
- cena (23zł), gdzie u Heńka zakaszlesz i o 7zł mniej.
PLUSY:
- mięso z kaczki dobre, chrupka panierka
- sałatka z kapusty ostra, kapusta chrupka
- dużo mało sklejonego ryżu
- doskonały sos słodko-kwaśny
MINUSY:
- warzywa w każdej z potraw praktycznie nie mają smaku jak w przypadku Heńkowego Fu-Kuoca
- cena (23zł), gdzie u Heńka zakaszlesz i o 7zł mniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz