Każda osoba interesująca się ufologią zapewne zauważyła, że mamy coraz więcej obserwacji i nagrań UFO, na dodatek rządy (niektórych) państw przyznają się, że prowadziły i prowadzą badania nad tym fenomenem. Ba! Nawet niektórzy sławni naukowcy przechodzą na "naszą", czyli ufologów stronę. Wszyscy nagle zapragnęli paliw alternatywnych! No to się ludziom w dupach poprzewracało! Jak dudniłem parę lat temu, że trzeba uruchomić projekty, to wszyscy z zaciekawieniem palcami w nosach gmerali. No proszę ! Na szczęście Janki wziął sprawy w swoje ręce i rozruszał naszą organizację.
Jak tak dalej pójdzie, to oficjalny kontakt będzie w 2013 roku. Tak sądzę
Na razie polecam ku oszczędnościom stronę ON-Steam
czwartek, 28 lutego 2008
Gówno, nie choroba!
Jakieś gówno mnie dopadło twierdząc "będzieeeeeeesz choooooryyyy". No i się stało! Szlag mnie trafił, zimne poty wystąpiły, kurwica mnie trafiła, napady suchego kaszlu mnie opętały i nawet jakaś temperatura. Stwierdziłem, że należy pójść do regionalnego znachora. Znachor przepisał jakieś leki, w większości antyalergiczne. Słodko, ale ja jeszcze alergii nie mam, przynajmniej tak sądzę. Stwierdziłem bardzo przytomnie iż poleżę sobie smacznie w łóżeczku i ozdrowieję. W pierwszy dzień wypociłem się jak za trzy kolejne, biorąc jedynie fervex i coś tam jeszcze. Pomogło ? Tak, cholera! Czwartego dnia zacząłem kichać i naszedł mnie katar! Zajebiste działanie sinupretu oraz clarinasalu zrobiło swoje. Zamiast stan zdrowia się polepszać, to się pogarsza.
Może mi się wydaje, a może nie, ale udaję sie do alergologa, bo może jakaś parcha alergiczna mnie dopadła ? Chuj wie! Za dużo ostatnio kaszlę, może powinienem udać się na wieczny spoczynek ? Zresztą czy się to leczy, czy nie, to i tak to trwa od 2 tygodni do miesiąca, więc po co wywalać ponad 100zł na pieprzone leki, które dają tylko wrażenie "polepszenia" i "ozdrowienia" ? Może łatwiej placebo wpieprzać, co udaje zadane prochy ? A może walnąć setę na łeb i to pomoże ?
Pieprzona nowoczesna medycyna, co nie potrafi sobie z głupkowatym kaszlem sobie poradzić ! Raka wyleczą, a kaszlu nie! Niebawem będą w stanie góry przenosić, a zatamować smarków z nosa się nie będzie dało ? Schodzimy na psy!
Może mi się wydaje, a może nie, ale udaję sie do alergologa, bo może jakaś parcha alergiczna mnie dopadła ? Chuj wie! Za dużo ostatnio kaszlę, może powinienem udać się na wieczny spoczynek ? Zresztą czy się to leczy, czy nie, to i tak to trwa od 2 tygodni do miesiąca, więc po co wywalać ponad 100zł na pieprzone leki, które dają tylko wrażenie "polepszenia" i "ozdrowienia" ? Może łatwiej placebo wpieprzać, co udaje zadane prochy ? A może walnąć setę na łeb i to pomoże ?
Pieprzona nowoczesna medycyna, co nie potrafi sobie z głupkowatym kaszlem sobie poradzić ! Raka wyleczą, a kaszlu nie! Niebawem będą w stanie góry przenosić, a zatamować smarków z nosa się nie będzie dało ? Schodzimy na psy!
piątek, 22 lutego 2008
wymiana kół
W związku z zeszło weekendowym ściągniem kół, już dzisiaj wieczorem się przygotowałem duchowo : mam już uzbieranych 6 kostek brukowych. Myślę, że jak będzie mało, to mam w zapasie pół palety płyt chodnikowych - będzie czym podpierać rupiecia .
Do akcji przystępuję rano, pełen sił witalnych, w rześkim humorze, bez żadnego kurwowania. Zobaczymy co będzie.
Do akcji przystępuję rano, pełen sił witalnych, w rześkim humorze, bez żadnego kurwowania. Zobaczymy co będzie.
sobota, 16 lutego 2008
Zagrabione cenniki z barów chińskich (wietnamskich)
Ku pamięci wystawię na swojego bloga cenniki z barów mych ulubionych.
Na pierwszy ogień idzie Fu-Kuoc. Heniek stworzył coś wyglądającego jak menu, ale wstydzę się tego pokazywać opinii publicznej. Tajniacko zrobiłem zdjęcia menu nad barem:
Teraz wiecznie gubione menu z Kim-liena:
Chińszczyzno-Wietnamszczyzna
Poczułem głód. W zasadzie kiedy to ja go nie czuję ? Nie wiem. Cały czas coś czuję. Patrząc na ulotkę dominium pizza, albo jak ich tam się pisze, stwierdziłem, że zamówię sobie coś od "chinola" - czyli może to być zarówno Fu-Kuoc, Kim-Lien, Hanoi. Zagłębiając się coraz bardziej w myślach co zjeść, aż przysnąłem... na szczęście szybko się obudziłem i stwierdziłem, że "kaczka na gorącym półmisku" będzie w sam raz. Ani nie trzeba odpalać samochodu i wydzielać zbędnego dwutlenku węgla, a to się człowiek nawdycha jakiegoś innego powietrza niż pokojowe zaśmierdzone bąkami, a i pies się przejdzie. Pies oczywiście zareagował radośnie, galopując po przedpokoju i moim wspaniałym puchatym chodniku. Wyszliśmy szukając celów podroży. Jak wiadomo każdy ma różne cele : ja poszukuję żarcia, a pies... hmm.. pewnie możliwości wytarzania się w gównie, albo wydzielenie z siebie złych energii w postaci ekstrementów.
Idąc chodnikiem, teraz już betonowym, zupełnie niepodobnym do mojego w moim pokoju, ujrzałem samochód. No ładny, nowy, z 7-letnią gwarancją, trzyliterowa marka, od wiecznych pracoholików, gdzie najważniejsza jest praca i tylko praca. Dobrze, coś tam pierdolę za uszami, co było w samochodzie, a były to dwa jakieś pieski, rasa "noszona na rękach". Pieski jak pieski, małe, miłe, drące od czasu do czasu mordę... Ale najbardziej zaciekawiło mnie to, gdzie te potwory siedziały : otóż jeden szalał po przednim siedzeniu pasażera, a drugi... na podszybiu! No szkoda, że nie uwalił się radośnie na lusterku, albo na zagłówku, to też idealne miejsca dla tych demonów.
Zagrabiłem żarcie z kim-liena, obkupiłem się w ciecze do zalewania samochodu i powracam z moim pupilkiem, a tam... dalej stoi ów bolid z demonami w środku. Trzasnąłem fotkę. Demona na podszybiu nie widać za bardzo, ale ten drugi chciał pożreć mojego psa ! Albo moją kaczuszkę, pyszną chrupiącą!
(Na zdjęciu : demony w bolidzie. Siła 10)
Idąc chodnikiem, teraz już betonowym, zupełnie niepodobnym do mojego w moim pokoju, ujrzałem samochód. No ładny, nowy, z 7-letnią gwarancją, trzyliterowa marka, od wiecznych pracoholików, gdzie najważniejsza jest praca i tylko praca. Dobrze, coś tam pierdolę za uszami, co było w samochodzie, a były to dwa jakieś pieski, rasa "noszona na rękach". Pieski jak pieski, małe, miłe, drące od czasu do czasu mordę... Ale najbardziej zaciekawiło mnie to, gdzie te potwory siedziały : otóż jeden szalał po przednim siedzeniu pasażera, a drugi... na podszybiu! No szkoda, że nie uwalił się radośnie na lusterku, albo na zagłówku, to też idealne miejsca dla tych demonów.
Zagrabiłem żarcie z kim-liena, obkupiłem się w ciecze do zalewania samochodu i powracam z moim pupilkiem, a tam... dalej stoi ów bolid z demonami w środku. Trzasnąłem fotkę. Demona na podszybiu nie widać za bardzo, ale ten drugi chciał pożreć mojego psa ! Albo moją kaczuszkę, pyszną chrupiącą!
Podsumowując żarcie:
PLUSY:
- mięso z kaczki dobre, chrupka panierka
- sałatka z kapusty ostra, kapusta chrupka
- dużo mało sklejonego ryżu
- doskonały sos słodko-kwaśny
MINUSY:
- warzywa w każdej z potraw praktycznie nie mają smaku jak w przypadku Heńkowego Fu-Kuoca
- cena (23zł), gdzie u Heńka zakaszlesz i o 7zł mniej.
PLUSY:
- mięso z kaczki dobre, chrupka panierka
- sałatka z kapusty ostra, kapusta chrupka
- dużo mało sklejonego ryżu
- doskonały sos słodko-kwaśny
MINUSY:
- warzywa w każdej z potraw praktycznie nie mają smaku jak w przypadku Heńkowego Fu-Kuoca
- cena (23zł), gdzie u Heńka zakaszlesz i o 7zł mniej.
jak to z rana kółka zmieniałem
W związku z weekendem postanowiłem odkręcić koła w niepotrzebnym samochodzie.
Chyba nie był to najlepszy pomysł, bo zacząłem koło 11-ej, klucza do kół w wersji max nie mogłem znaleźć przez całą godzinę, a na dodatek Pan Gumiarz miał zamiar dać dyla o 12:30. Hmm... wykręcenie 4 kół z samochodu, który trzyma się wyłącznie na rdzy ? Możliwe.. jakby się kurewstwo okrągłe nie zapiekło! Rozumiem, że na przedniej piaście - ma prawo. Ale na tylnej ? Dostałem szału. Pół ulicy wiedziało, że zmieniam koła. Znaczy zamierzam zmienić. By to jasna cholera wzięła! Super podnośnik na kółkach jest prawie wspaniały, klucz rozsuwany do odkręcania kół też... a koła nie !
Zalazłem wszystko WD40, później jeszcze poleję to coca-colą, może do jutra puści. Zresztą pies to trącał, Panowie Gumiarze nie tyrają w niedzielę. Bo nie.
Chyba nie był to najlepszy pomysł, bo zacząłem koło 11-ej, klucza do kół w wersji max nie mogłem znaleźć przez całą godzinę, a na dodatek Pan Gumiarz miał zamiar dać dyla o 12:30. Hmm... wykręcenie 4 kół z samochodu, który trzyma się wyłącznie na rdzy ? Możliwe.. jakby się kurewstwo okrągłe nie zapiekło! Rozumiem, że na przedniej piaście - ma prawo. Ale na tylnej ? Dostałem szału. Pół ulicy wiedziało, że zmieniam koła. Znaczy zamierzam zmienić. By to jasna cholera wzięła! Super podnośnik na kółkach jest prawie wspaniały, klucz rozsuwany do odkręcania kół też... a koła nie !
Zalazłem wszystko WD40, później jeszcze poleję to coca-colą, może do jutra puści. Zresztą pies to trącał, Panowie Gumiarze nie tyrają w niedzielę. Bo nie.
czwartek, 14 lutego 2008
regionalny kim-lien a odległa placówka fu-kuoc
Stało się ! Wracam zjebany po pracy jak koń po rodeo i mam smaka na kaczkę. Jakąkolwiek : z odry, stawu, jeziora... od Chińczyka, czy też Wietnamczyka. Jeden pies (no, może tam na wschodzie). Dzwonię do regionalnego Kim-Liena i.... jasna kurwa, kaczki nie mają ! No omal nie wyszedłe z siebie i nie stanąłem obok! Jak ja dzwonię, to kaczka powinna już pływać w gorącym oleju i sos słodko-kwaśny powinien również już oczekiwać. No cholera, ale nie mieli. Kontrolny telefon do Fu-Kuoca : mają zwierzaka, wyjazd natychmiastowy. Spotkanie z Heńkiem i... nagle dowiaduję się, że on znalazł MOJEGO bloga. Jak to możliwe ? Przecież mu nie dawałem adresu, nie podpisuję się tu imieniem ani nazwiskiem. Skąd wiedział, kto doniósł ? Węszyłem podpis jego wspólniczki - Anki. Nie przyznał się, po prostu miał farta, albo agent CIA.
Wracając do potraw, to podczas ostatniej inwazji jednoosobowej na jego bar uzyskałem menu z potrawami! Tak,to cud, bo parę pamiętałem i tylko je zamawiałem, a jak chciałem, aby było coś innego, to i tak Heniek się sprawiał i coś tam generował po swojemu. Nie mniej jedząc u niego od, nie wiem, ale może z 5 lat , oczywiście niecodziennie, znudziło mi się to jedzenie. Pora na coś nowego.
Heniek : sos słodko-kwaśny z lekkim smaczkiem dymu wędzarniczego z Kim-Liena jest doskonały! Zagrab im przepis !
Wracając do potraw, to podczas ostatniej inwazji jednoosobowej na jego bar uzyskałem menu z potrawami! Tak,to cud, bo parę pamiętałem i tylko je zamawiałem, a jak chciałem, aby było coś innego, to i tak Heniek się sprawiał i coś tam generował po swojemu. Nie mniej jedząc u niego od, nie wiem, ale może z 5 lat , oczywiście niecodziennie, znudziło mi się to jedzenie. Pora na coś nowego.
Heniek : sos słodko-kwaśny z lekkim smaczkiem dymu wędzarniczego z Kim-Liena jest doskonały! Zagrab im przepis !
dostępność ręcznych myjni samochodowych
W sobotę, kiedyś tam cieplejszego dnia tej zimy wpadłem na przewspaniały pomysł aby wykąpać auto, odkurzyć i takie tam inne, co by mojego Słońca nie kuło w oczy. Niestety po przejechaniu 5 myjni nie chciało mi się czekać godziny na szorowanie wozu - takie były kolejki. Wściekły podjechałem późną porą na myjnię automatyczną i tam dokonałem zuchwałego mycia zewnętrznej powłoki bolidu.
Tak się zastanawiam : 5 myjni i każda zawalona samochodami. Co jest grane ? Polacy nagle się czyścioszkami zrobili, czy ki czort ?
----------------
Now playing: 04. MIKE OLDFIELD - Heaven's Open
via FoxyTunes
Tak się zastanawiam : 5 myjni i każda zawalona samochodami. Co jest grane ? Polacy nagle się czyścioszkami zrobili, czy ki czort ?
----------------
Now playing: 04. MIKE OLDFIELD - Heaven's Open
via FoxyTunes
Subskrybuj:
Posty (Atom)