czwartek, 11 marca 2010

wiejski tuning w hodowli. Czyli co zrobić, aby za frajer było lepiej.

Stało się! Mój jadalny krzak pnie się do góry. Wspaniale, ale ten krzak to hodowla, pewnie jakaś hydroponiczna, a później zainstalowana w gruncie. No nic. Grunt wpieprza, znaczy lubi. W związku z tym, że rośnie jak na drożdżach (piwem mi szkoda podlewać, wolę siebie zalewać), to musiałem jej doinstalować jakieś wzmocnienie. Przekopałem całe mieszkanie, i gdzieś wsród piasków pustyni widziałem jedno , a może więcej, drabinek bambusowych do kwiatków. No niestety, musiałem ratować się wieszakiem. Omal się nie powiesiłem razem z nim. Zresztą co ma wisieć, nie utonie. Dzięki specjalnemu narzędziu o tajemniczej nazwie kombinerki


Na zdjęciu : kombinerki z ulubionego mojego czasopisma Odkrywca.  Polecam fanom eksploracji.

stworzyłem najpierw drut prosty, czyli taki, jaki bywa jak się go nosi w kieszeni spodni. Następnie dzięki sprytowi i inteligencji meduzy, dokonałem modyfikacji w formie łuku, co spowodowało dodatkową stabilność. Wcisnąłem w glebę , zapętliłem roślinkę i czekam na efekty.

Odnośnie efektów sadzenia: coś kiepsko! Ile trwa inkubacja tych paproszków ? Wedle mnie, to po dwóch dniach powinny się z tego dzieci wykluć, a tu jakaś lipa, bynajmniej nie mam z niej miodu. Co prawda producent coś szklił o 21 dniach, ale ja chcę mieć dżunglę z bazylii ! Natychmiast!

Brak komentarzy: