Byłem u Misia na lekcjach rozwoju duchowego połączonych z rozkręcaniem elementów silnika w moim bolidzie. W planach był również montaż magnetyzerów (test niebawem).
Co zamierzałem zrobić ? Ano sprawdzić intercooler, bo według licznych opinii, owa chłodnica powietrza w wersji nieszczelnej powoduje wysokie spalanie. Jak to sprawdzić ? Po chłopsku: zatkać jeden otwór, dmuchać w drugi i patrzeć, czy aby ciśnienie nie schodzi. Z płuc.
Intercooler był tak zafajdany z wierzchu olejem, że najpierw stwierdziłem, że trzeba go wyszorować z zewnątrz. Włącznie z czujnikiem. Ropą. Po doporawdzeniu przedmiotu do stanu czystości względnej, począłem w niego dmuchać. Werdykt : dobry jest. +250zł w kieszeni. Z rozpędu wyczyściłem też ów czujnik. Też ropą. Przewody gumowe w kształcie bałwanków oczyściłem z resztek oleju i poskładałem do kupy. Założyłem też magnetyzery i w drogę.
Jedynka - ok, dwójka, ok, trójka - coś cienko idzie, czwórka - pchaj mnie. Co się dzieje ? Albo czujnik nie osechł z ropy, albo któryś z bałwanków był źle (za słabo) przykręcony. Po analize telefonicznej stwierdziłem, że trzeba samochód utopić w odrze, jak tak będzie się dalej sprawował. Na szczęście samochód powrócił do starej , dobrej, werwy i jako tako jezdzi. mam jednak wrażenie, że się dalej dławi na wysokich obrotach. Już zaczynam liczyć koszta... dośc wysokie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz