czwartek, 26 marca 2009

Chińska knajpa którą należy omijać szerokim łukiem.

Śmy wrócili ze spaceru powiązanego z wyżerką. Bylimy w "restauracji" "chińskiej" Pekin. W zasadzie tu powinienem posta zakończyć, bo człowiek nie lubi się denerwować. Nawet Madzia nie lubi.
Usiedliśmy. Muzyka z dupy wzięta, bynajmniej nie pasująca do lokalu. Kelnerka podała menu (File-Open). Wybraliśmy, ale coś nie chciała łaskawie przybyć po zamówienie. Najważniejsze, że oprócz nas, była ona z klonem. Dopiero jak pizgnąłem kartą, to usłyszała i złożyliśmy zamówienie. Punkt za profesjonalizm - 0.

Kaczka w sosie, zupełnie nieostra, gdzie w menu wyraźnie było opisane jako paląca wszelkie otwory wlotowe i wylotowe - 0pkt.
Kurczak Madzi - a ten akurat chrupki mimo chlapania w sosie.
Piramidka z ryżu - też fajna.

No i się zaczęło : ja przeżuwałem kaczkę, kompletnie bez smaku i jednym uchem słyszałem co jada kelnerka, w jakich porach, gdzie i za ile. Pani droga! Ja tu do kurwy nędzy nie przychodzę posłuchać pierdolenia o prywatnych sprawach pracowników ! Gdzie właściciel tej knajpy miał oczy zatrudniając takiego amatora ? Przy wydawaniu reszty też się pomyliła... na moją korzyść. Czyli 50% napiwku za amatorszczyznę wróciło do mnie. I dobrze !

Z radością opuściliśmy ze Słońcem ten przybytek. Karczma Młyńska rulez !

Brak komentarzy: