wtorek, 7 sierpnia 2007

Ostre przyprawy ?

Dzięki mojemu Bratu (respect & szacun Bro') uzyskałem tajemniczą miksturę trudno dostępną w Polsce. Na początku myślałem, że to sok z gumi-jagód , albo zmielony kurczak razem z grzędą. No cóż... na szczęście to nie były żadne jagódki, ani zwierzaki z przecieru posiadające dwa zwoje mózgowe.
Prawda leżała zupełnie niedaleko, bo aż w lodówce.
Jako fan ostrych przypraw i sosu Tabasco ujrzałem... najostrzejszą jej odmianę :
Test przypadł na porę obiadową : dziś pierś z kurczaczka. Po przetkaniu otworu wylotowego przy pomocy zapałki zacząłem skrapiać ścierwo zwierza. Okazuje się, że sos jest tak ostry, iż po paru chwilach kurczak zaczął sam po domu biegać, a ja za nim. Nic to.
Po dodaniu kwasu fosforowego do szklanki udałem się na wyżerkę. Mając w pamięci, co prawda krótkiej, ale zawsze jakiejś, smak Tabasco w wersji oryginalnej, wręcz pierwotnej, odważyłem się spróbować złapanej części martwego zwierzaczka. Co się okazało ? Wersja pierwotna to mały pikuś w porównaniu z tą. Powoli zaczynam się przyzwyczajać, ale czy jest coś jeszcze ostrzejszego ? Wiem, że podobno takie przyprawy nie wpływają pozytywnie na cerę, ale czy ja jestem jakaś modelka ? Tabasco rządzi, i to niekoniecznie w jakiś drinkach. Zresztą ostre piwo nie jest wskazane.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.