niedziela, 20 lutego 2011

Po opłaceniu podatku od marzeń

Wylazłem na tęgi mróz z ciepłej kapciory zachęcony tłuczeniem marketingowym po łbie. Na dodatek zmuszony zostałem do przeczekania kolejnych 10 minut w niesprzyjających warunkach pogodowych (mróz, śnieg, zawieje i zamiecie). No nic, oblazłem obiekt dookoła, ale zdaje się, że to na kolekturę nie wyglądało, a na jakiś poniemiecki budynek. Okazuje się, że obczłapanie w związku z wiekiem, takiego gmachu musiało trwać najwyraźniej dłużej niż 10 minut, albo miałem "missing time" czego jeszcze nie wiem. W radości wychylając się zza budynku ujrzałem, iż w obiekcie świeci się światło. Aha! Energetyka jednak przywróciła im prąd. To pewnie z nadciągającą masą klientów, którzy swoimi niecnymi pieniędzmi chcą wytworzyć kolejną kumulację.
W związku z takim poświęceniem jak brnięcie w zaspach i tęgim mrozie (na pewno było poniżej zera!), powinna mi się nagroda należeć jak psu buda! Jak widać nie każdemu psu na imię burek (nie ? No ale reks, niuniek, pimpek itd to na pewno każdemu) i zadaję sobie głośno takie owo pytanie:

"gdzie jest kurwa moje 30 baniek ?"

Oczywiście nadmienię, że musiałem wydać przerażającą kwotę 3 zł na kupon, który teraz może po zmieleniu przydać się jako papier toaletowy w końcowej fazie podcierania.


...Podatek od marzeń !

Brak komentarzy: