Wielki dzień po 4 lat męczarni : ściągnąłem aparat nazębny marki "jestem kurwa drogi i działam tak sobie Demon3".
Wnioski po 4 latach : jak jesteś człowiekiem podstarzałym takim jak ja, na dodatek masz krzywe zęby (każdy w inną stronę, przednie jedynki przeszczepione od królika i chyba do żarcia marchewki z pola i straszenie ludzi się nadają), to ........ wiedz, że coś jest nie tak.
Chcesz wyglądać ładnie w aparacie ? Ale po cholerę ? Albo to ma działać, albo to ma wyglądać . Czy ktoś widział działający aparat z półprzeźroczystymi zamkami ? Są takie, ale jakoś ortodonci ich nie polecają. Dlaczego ? Ano dlatego, że może po prostu mają mniejszą wytrzymałość na siły działające bezpośrednio na nie.
Głównym problemem jest już nie sam aparat, co kombinacje leczącego i usilne przekonywanie mnie, że może się jeszcze wyprostuje. Kurwa mać, jak się coś po 3 latach nie chce wyprostować, to łoić kasę można, ale już gabinet polecony nie będzie. Dzięki zabiegom konkurencji pozbawiony aparatu zostałem TANIEJ i od razu stwierdzono, że nie ma sensu tego dłużej nosić . Jakby chcieli jednak zassać nieco leczniczej mamonki, to by wcisnęli kit, że trzeba ponosić, może ewentualnie coś wyrwać i MOŻE się uda.
Dziękuję, teraz nocnie noszę jakieś odlewy ze stopy Yeti. Pierwsze dni były ekstremalnie ciężkie, ale się przyzwyczajam.
Madzia jednakże stwierdziła, że mam wielkie zęby. Trudno, kiełkami bambusa jeść nie będę :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz