... znaczy wydatki.
No i zaczęły się ! Opona mi się w drobny mak rozpierdoliła, a cholera wie, czy i felga też wytrzymała, co prawda powolną jazdę. Ot, na razie koszt opony, bo trzeba ją z murzynowa sprowadzić. Jakkolwiek by nie było, to zamówiłem, opłaciłem, opłakuję straty.
Tak się zastanawiałem jak ta (opona) mogła w taki dziwny sposób się rozlecieć, ale doszedłem do wniosku, że dzięki temu głupiemu chujowi, który się przepychał po osiedlowej uliczce , musiałem jezdzić po krawężnikach. No niech tym skurwiałym matołom ujebią ręce przy samej dupie, bo już na ten krawężnik wpierdalam się po raz trzeci!
Świece żarowe wymienione. Kolejny koszt. Jasna cholera, w tym samym dniu! A zakupy świątecznie nie zrobione jeszcze !
Na szczęście z my'Bro jutro wybieramy się na podbój sklepików, sklepów (i sklepisk?). W zasadzie to wiem co zamierzamy kupić, ale wydaje się, że może być ciężko...
Jak się cieszę, że w tle leci uspokajająca, można rzecz relaksacyjna muzyka Enyii ...
Tak też na marginesie : chciałbym podziękować WSZYSTKIM kierowcom, co widzieli, że jadę na kapciu, że nie zwrócili mi uwagi. Dzięki temu wiemy, że egoizm jest wszędzie na drogach: abyście pozdychali w męczarniach, chuje !
Przypominam sobie jak parę lat temu stając na światłach zauważyłem koło siebie jakiegoś trapeza (poloneza) który miał problemy z zapaleniem. Bez zająknięcia, stojąc pierwszy na światłach włączyłem awaryjne, blokując tramwaj (a może go nie blokowałem?) i poszedłem razem z kierowcą pchać owego nieszczęśnika. Minął cały cykl świetlny, NIKT nie ruszył, ale też NIKT nie odważył się nawet pisnąć, pierdnąć, trąbnąć ! Nawet tramwajarz! Tylko siedzieli skuleni w samochodach i czekali... nie wiadomo na co.
A teraz ? Nic nikogo nie obchodzi. Wszyscy mają wszystkich w dupie.
Znaczy to tylko jedno : świat się kończy. I bardzo dobrze. Byleby od razu i bez cierpień.
Srał to pies!
piątek, 19 grudnia 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)